Kolejna biżu do zabawy w KTM :)
Kolory trochę nie moje - takie brzoskwiniowo-malinowe, ale przyznam się że mi się podobają :D To chyba dlatego że to beading :) No i nawet sukienkę kupiłam w tej tonacji :D
Zdjęcia jak zwykle takie sobie, bo błyszczy się ten komplet jak nie wiem...
I chciałam Was jeszcze serdecznie zaprosić do udziału w moim indiańskim wyzwaniu w KTM:
Ja indiańsko działam już jakiś czas - jak widać na pracach inspiracyjnych do zabawy :) Bo w tym roku Dzień Dziecka organizuję pod hasłem Indianie :) A przeglądając i czytając na temat Indian wybrałam sobie właśnie takie piękne zestawienie kolorystyczne - wogóle te indiańskie kolory są takie cudne... Mam nadzieję, że spodoba Wam się moje interpretacja tematu i teraz to Wy zainspirujecie mnie do dalszego działania :)
Strony
▼
wtorek, 28 lutego 2017
środa, 22 lutego 2017
Niech się błyszczy, niech się mieni
Dzisiaj prace na zabawę w KTM. Tak przełamując moje marudzenia z poprzedniego posta :D
Mam do zaprezentowania bransoletki makramowe zrobione ze sznurków do sutaszu :) Wprawdzie sutaszu za bardzo nie szyję - no może poza dwiema pracami - ale jak zobaczyłam sutasz pierwszy raz w necie to się zakochałam i chciałam spróbować. A że nie wyszło, to się mówi trudno. Mimo to jeszcze się nie poddałam w tej technice i kiedyś z pewnością znów spróbuję, tylko jak to u mnie bywa musi nadejść odpowiedni moment :) Na razie więc wykorzystałam sznurki w lepiej mi znany sposób - kto jeszcze w czasach szkolnych plótł bransoletki przyjaźni z muliny? Ręka do góry :D
A oto rzeczone świecidełka:
Wczoraj się wyryczałam za wszystkie czasy i już mi dzisiaj lepiej :D
Zbliża się wiosna, a u nas na zadupiu takie roztopy, że tęsknię za blokowiskiem... No i wczoraj zakopałam się na swojej drodze... Próbowałam jakoś podsypać trochę gruzu i desek, żeby wyjechać, ale się nie dało. Uratował mnie Sąsiad- złoty człowiek, i zaoferował się też że przyjedzie ze sprzętem i wysypie nam na drogę gruz, który leży już sobie 3 lata i pomału go woziliśmy taczkami... To co on zrobił w jedno popołudnie my sami z Mężusiem robilibyśmy jeszcze chyba z 5 lat... Trochę podsypał i próbowałam wjechać na podwórko i... znów się zakopałam :( I znów musiał mi pomóc wyjechać, ale wreszcie dotarłam pod dom... A mój od-wczoraj-najulubieńsz-najlepszy-na-świecie Sąsiad wywiózł całą kupę gruzu na drogę.
No i wiecie - to jednak są przeżycia, a poza tym te pozostałe problemy i rozterki, no i jak zaczęłam beczeć to chyba ze 3 godziny siedziałam i wyłam... Aż wylałam z siebie cały smutek i żal i dzisiaj mimo, że pada deszcz to ja się uśmiecham szeroko :D Dziękuję za Wasze wsparcie dziewczyny :)
Mam do zaprezentowania bransoletki makramowe zrobione ze sznurków do sutaszu :) Wprawdzie sutaszu za bardzo nie szyję - no może poza dwiema pracami - ale jak zobaczyłam sutasz pierwszy raz w necie to się zakochałam i chciałam spróbować. A że nie wyszło, to się mówi trudno. Mimo to jeszcze się nie poddałam w tej technice i kiedyś z pewnością znów spróbuję, tylko jak to u mnie bywa musi nadejść odpowiedni moment :) Na razie więc wykorzystałam sznurki w lepiej mi znany sposób - kto jeszcze w czasach szkolnych plótł bransoletki przyjaźni z muliny? Ręka do góry :D
A oto rzeczone świecidełka:
Wczoraj się wyryczałam za wszystkie czasy i już mi dzisiaj lepiej :D
Zbliża się wiosna, a u nas na zadupiu takie roztopy, że tęsknię za blokowiskiem... No i wczoraj zakopałam się na swojej drodze... Próbowałam jakoś podsypać trochę gruzu i desek, żeby wyjechać, ale się nie dało. Uratował mnie Sąsiad- złoty człowiek, i zaoferował się też że przyjedzie ze sprzętem i wysypie nam na drogę gruz, który leży już sobie 3 lata i pomału go woziliśmy taczkami... To co on zrobił w jedno popołudnie my sami z Mężusiem robilibyśmy jeszcze chyba z 5 lat... Trochę podsypał i próbowałam wjechać na podwórko i... znów się zakopałam :( I znów musiał mi pomóc wyjechać, ale wreszcie dotarłam pod dom... A mój od-wczoraj-najulubieńsz-najlepszy-na-świecie Sąsiad wywiózł całą kupę gruzu na drogę.
No i wiecie - to jednak są przeżycia, a poza tym te pozostałe problemy i rozterki, no i jak zaczęłam beczeć to chyba ze 3 godziny siedziałam i wyłam... Aż wylałam z siebie cały smutek i żal i dzisiaj mimo, że pada deszcz to ja się uśmiecham szeroko :D Dziękuję za Wasze wsparcie dziewczyny :)
piątek, 17 lutego 2017
Hu hu ha!
No cóż... Nie mam zbyt wiele na usprawiedliwienie swojej nieobecności... Trochę choruję, trochę chłopaki chore, no i baaardzo mi się nie chce pisać, a już o robieniu zdjęć pracom to nie wspomnę...
Później popakowałam w celofany razem z woreczkami z organzy wypełnionymi cukierkami, a do tego wydrukowałam dla dzieci dyplomy. Dzieci były zadowolone i rodzice też, no i oczywiście seniorzy :)
Naprawdę będę musiała sobie sprawić namiot bezcieniowy, bo najpierw mnie szlag trafia jak robię zdjęcia - wszystkie światła pozapalane, kinkiety, lampy... niby wszytko ładnie wygląda, a jak zrobię zdjęcie to jakieś ciemne wychodzi! Zaś przy kompie jak trochę trzeba je obrobić to znów się złoszczę, bo raz że to trwa, a i tak efekty zwykle nie są satysfakcjonujące... A potem jeszcze Ci ktoś napisze, że wypadałoby się przy fotografowaniu prac trochę postarać - to już mnie normalnie krew zalewa - nieraz te głupie zdjęcia zajmują więcej czasu niż zrobienie fotografowanej pracy!
I jeszcze jak jesteśmy przy wylewaniu żalów i goryczy, to jest mi trochę przykro jeśli chodzi o różne zabawy blogowe - czasem wkłada się bardzo dużo pracy, a mimo to wygrywa ktoś bardziej znany/lubiany/kto zrobił lepsze zdjęcie/po znajomości <= niepotrzebne skreślić... Może i to głupie się przejmować czymś takim, ale doskwiera mi to jak drzazga.
To jak się trochę wygadałam, to czas na moje ptaszki, które już dawno miałam pokazać - dla dzieci które wystąpiły na Dniu 50+ uszykowałam maskotki - sowy dla dziewczynek i angry birds dla chłopców. Wszystko projektowałam sama, sama szyłam, wypełniałam wypełniaczem do poduszek i zaszywałam :)
Później popakowałam w celofany razem z woreczkami z organzy wypełnionymi cukierkami, a do tego wydrukowałam dla dzieci dyplomy. Dzieci były zadowolone i rodzice też, no i oczywiście seniorzy :)
Teraz szykuję drobiazgi na Dzień Kobiet i już przygotowania ruszyły do Indiańskiego Dnia Dziecka :) Mam już plany działania rozpisane i pomału je realizuję :)
A tak jak już piszę - to chciałam zapytać Was czytelników czy Wam się u mnie podoba - moje prace, mój styl tworzenia i pisania? Czy może powinnam coś zmienić? Czy chcecie tu nadal zaglądać i czytać? Bo zastanawiam się nad sensem istnienia... nie tylko bloga, ale tak wogóle - no mam jakieś dołki ostatnio :( Wogóle zastanawiam się czasem po co ja to wszystko tworzę... Kartek okolicznościowych to już mam 2 kartony, a tu jeszcze znaczki poszły w górę... No chandra jak nic...
To mam nadzieję, że do napisania, ale nic nie będę obiecywać, bo nie wiem kiedy i czy mi się będzie chciało...