Nie było mnie tak dawno, że chyba już ten blog zarósł kurzem i pajęczynami...
Od kiedy jestem wychowawcą w pełnym wymiarze, to nie mam czasu na bloga. Muszę być wciąż przygotowana do zajęć. A poza tym nadal jestem sołtysem i przewodniczącą KGW, udzielam się w stowarzyszeniach m.in. śpiewam w chórze i występuję w teatrze. No i jak każda kobieta mam jeszcze do ogarnięcia dom oraz męża i dwójkę dzieci, więc naprawdę jestem dosyć zajętym człowiekiem :)
Na robótki jednak trochę czasu znajduję, bo nie mogłabym całkiem bez nich żyć, ale szkoda mi wtedy marnować go na internet, bo to jest zjadacz czasu. Tym bardziej że blogger szaleje, zdjęcia wgrywają się długo, a nas w blogowym świecie coraz mniej... Głownie sobie kartkuję i szydełkuję, trochę haftuję. Może przez wakacje trochę nadrobię zaległości, ale nie będę nic obiecywać, bo nie wiem jak to się ułoży. Po tej długiej przerwie rozpocznę wpisem z 2018 roku (omg!) i stwierdziłam, że zostawię go tak jak jest napisany. Dawno temu... Bo trochę traktuję ten blog jako upamiętnienie robótkowego życia - jak coś chcę sprawdzić kiedy powstało to zazwyczaj zaglądam tutaj. Chociaż od jakiegoś czasu rolę przypominajki pełni komórka, bo w albumie są daty kiedy dane zdjęcie zostało zrobione. Tylko na karcie pamięci miejsca coraz mniej ;) Do Was od czasu do czasu zaglądam i jestem na bieżąco, ale nie komentuję, bo tak jak pisałam - czas ucieka szybciej przez internety...
Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że do rychłego napisania :)
"Jeszcze w lipcu zrobiłam duży projekt dla kgosi - plażową torbę sznurkową. W paczce było też parę innych tworków - np. łapacz snów i karteczka, ale z tej torby to naprawdę jestem dumna. To w sumie drugi taki duży mój szydełkowy projekt - po dywaniku. Mam jeszcze mnóstwo planów, tylko czasu mi na to wszystko nie starcza... Może po wakacjach trochę się ten rytm dnia ustabilizuje i będę miała więcej czasu na robótki... Bo ostatnio to najwięcej tworzę prac z dziećmi na świetlicy...