Pisałam kiedyś, że szyłam ręcznie konie dla mojego Brata, bo jest w takim stowarzyszeniu słowiańskich wojów i na jarmark chciał ręcznie robione zabawki dla dzieci. Stworzyłam ich 25 szt. - początkowo chciał 100, później zeszliśmy na 50, a ostatecznie stanęło na 25, bo raz że się je strasznie długo robi (przynajmniej ja mam takie wrażenie, ale nie lubię monotonii i powtarzania tego samego większą ilość razy -np. jak szyłam 25 spódniczek/podszewek dla aniołków na jasełka w przedszkolu to szlag mnie trafiał, mimo że to nie było tak skomplikowane jak koniki - tyle że każdą spódniczkę miałam w rękach 4 razy - przy krojeniu, przy opalaniu brzegów żeby się nie siepały a żeby nie marnować materiału na obszycie, przy szyciu i przy wciąganiu gumki). Wracając do koników- oto one - prócz ostatnich 6 szt. które są zielone, ale się nie załapały na zdjęcie i 2 z różowymi włosami, które akurat się szyły jak robiłam zdjęcia:
Zrobiłam trochę zdjęć moich zaległych prac, więc postaram się nadrobić zaległości - niby teraz w nowej pracy mam więcej czasu, ale muszę też przygotowywać zajęcia, czego do tej pory nie robiłam, no i akurat jest czas na podatki, dzień kobiet, zaraz święta i jeszcze mam bardzo urodzinowy rok, więc co chwilę robię jakieś prezenty... W dodatku miałam znów problem z drogą, bo tak jak w zeszłym roku przy tych roztopach porobiło się błocko... Zamówiłam 2 transporty szlaki i mimo bólu kieszeni (bo prawie tysiąc zł poszło w popiół...) jestem zadowolona, bo tej wiosny nie zakopiemy się na naszej drodze :) Mam nadzieję, że starczy to chociaż na rok-dwa, bo inaczej to chyba będę rwać włosy z głowy... Choroby też nas nie ominęły - i młodszy i starszy syn i teraz też Mężuś rozłożyli się z grypą w łóżku. Mnie w sumie ominęła - trochę mnie boli gardło, i miałam 2-3 dni że nie mogłam mówić - z czego mój małżonek był nadzwyczaj zadowolony, bo nie mogłam drzeć paszczy :D Ale generalnie tylko jakieś drobne przeziębienia mnie łapią, więc jest ok. No i poza tym idzie wiosna :) Więc od razu chce się więcej - już nie mogę się doczekać aż wparuję do ogródka na wiosenne porządki i pozbędę się tej szarzyzny :) Chociaż jak znam życie to jak się zaczną te porządki to będę zrzędzić ile to roboty jeszcze do zrobienia :D Także pozdrawiam Was wiosennie :)
Piękne są.
OdpowiedzUsuńMirko! Współczuje Ci tyle koników, zrobić, Naprawdę może być nudne, Ale koniki są Wspaniałe - Pozdrawiam Cieplutko
OdpowiedzUsuńPiękna kolekcja :)
OdpowiedzUsuńO super :-) zdrowia życzę, hehe
OdpowiedzUsuńNiesamowita gromadka. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też nie cierpię powtarzać tych samych czynności na okrągło! To strasznie nużące! Koniki wyszły świetne :-)
OdpowiedzUsuńSzlaka na pewno nie poszła w błoto a choroby niech Was już nie męczą :-)
Pozdrawiam serdecznie!
to już cały tabun,śliczne
OdpowiedzUsuńMyślę, że brat jest szczęśliwy mając taką wspierającą siostrę - koniki bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńZ ogrodowym szaleństwem uważaj - nadchodzi bardzo zdradliwa pogoda: słońce przygrzewa, ale wiatr przejmujący.
Pozdrawiam
Same śliczności. Zdrowych rodzinnych świąt!!
OdpowiedzUsuń