środa, 17 czerwca 2015

Moje pierwsze kroki w decoupage :)

No tak w sumie to już kiedyś poczyniłam dwie rzeczy w deku - pojemnik na mydło w płynie i kubeczek plastikowy. Chciałam żeby pojemnik był przezroczysty, żeby było widać ile mydła zostało, ale to był bardzo zły pomysł, bo na przezroczystym pojemniku było widać wszystkie maźnięcia klejem pod serwetki. Także nie była to udana praca i trafiła do kosza - został tylko kubeczek na szczoteczki do zębów, aczkolwiek nie pełni takiej funkcji - trzymam w nim spinki do włosów :)
I z powodu tej niezbyt udanej próby odłożyłam decoupage w kąt. I tak chyba ze dwa lata (albo dłużej) dojrzewałam do podjęcia próby ponownie. Nie ukrywam, że zachęciły mnie do tego też posty z nauką decoupage publikowane na blogu Renaty - link i Klimju - link
No i w związku z tym powstało całe mnóstwo prac, bo jak już miałam brudny pędzel i rozrobiony klej to musiałam to wykorzystać :D taka moja poznańska natura :D
A teraz sobie możecie pooglądać co zmajstrowałam - oczywiście trwało to jakiś czas, a nie w jeden dzień, ale nie miałam kiedy opublikować wcześniej :) A jest tego tyle, że w jednym poście się nie zmieści, więc proszę się nastawić, że przez najbliższy czas królować będzie u mnie deku :)
Z takiego kratkowanego kartonika miałam podstawkę pod babeczki i okropnie mi się nie podobało, więc je zdekupażowałam wykorzystując efekt płótna z jednej z lekcji dziewczyn.
Teraz patera wygląda tak:
   Zbliżenie na "płótno":



Jeszcze muszę Wam pokazać puszki do i pudła do kuchni :) Ale to w kolejnych postach.

A ja zapisałam się na wizytę u dietetyka, bo chyba sama sobie nie poradzę. Wcześniej podchodziłam do takich specjalistów raczej z dystansem - no bo myślałam sobie - co to za filozofia ułożyć dietę. Ale jak widać jednak jest filozofia i dlatego postanowiłam skorzystać z usług dietetyka. Tym bardziej, że znam osobiście dwie osoby, które były u dietetyków i schudły, a co najważniejsze utrzymują osiągniętą wagę. Ja wiem że nie odżywiam się jak należy, bo za mało w mojej diecie jest warzyw i owoców, ale kompletnie nie wiem jak je wprowadzić, a poza tym wielu po prostu nie lubię. Pan Dietetyk powiedział (bo byłam na razie na bezpłatnej wizycie z pomiarem tkanki tłuszczowej itp.), że ułoży mi jadłospis tak, że będę jadła zdrowo i to co lubię, że teraz jem za mało i to też wpływa na to, że zamiast spalać tłuszcz mój organizm go gromadzi, że taki intensywny wysiłek jak ja robię tabatę to nie będzie mi potrzebny, bo wystarczy spacer czy jazda na rowerze, no i nie będzie to w sumie krótka dieta, tylko raczej zmiana sposobu odżywiania na resztę życia. Całość mojego chudnięcia ma trwać ok. 6 miesięcy, a mam do zrzucenia 12-15 kg, na tym nowym jadłospisie mam niby chudnąć ok. 0,5 kg tygodniowo co daje na miesiąc ok. 2-3 kg. Musiałam też zrobić badania krwi i moczu, żeby sprawdzić kondycję organizmu. No ale jeszcze czeka mnie też wizyta u ginekologa, bo jak szłam po skierowanie na badania to lekarka mi powiedziała, że zespół policystycznych jajników nie znika po ciąży, że to choroba do końca życia, a jednym z jej skutków są właśnie między innymi problemy z wagą. Także trzymajcie za mnie kciuki kochane dziewczyny, bo ja już normalnie miałam wizję, że będę tyć, tyć i tyć aż umrę z grubości... W tej chwili jestem na razie dobrej myśli - wizytę mam w poniedziałek. Ale ćwiczenia tabaty nie porzucam, bo mi się te ćwiczenia podobają :) No to kończę te grubaśne wywody :D

16 komentarzy:

  1. Świetnie sobie poradziłas z ta paterą , wyszło superow, fajna serwetka- lubie ją- i pięnie wyszedł efekt płótna. A decu to jak narkotyk jak sie juz zacznie to ciągle człowiekowi mało :-) Mam nadzieje , że jeszcze nie jedną piękną pracę u Ciebie zobaczę.
    Wizyta u dietetyka była chyba dobrym pociągnięciem , życze cierpliwości i wytrwałości w chudnięciu :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Patera w kwiatki wygląda 100x lepiej niż wcześniej! Ja nie jestem wielką fanką deku, przynajmniej jeśli chodzi o moje ozdabianie rzeczy tą techniką, ale ostatnio "odkryłam" transfer z wydruków z drukarki laserowej i to mi się z kolei bardzo podoba :)

    co do dietetyka - trzeba będzie się naprawdę stosować do tej diety ;) i żeby schudnąć, podstawą jest dieta, ćwiczenia można ewentualnie dołożyć. Moja ciocia i kuzynka chodziły (chodzą?) do dietetyka i faktycznie widać, że sporo schudły :) chociaż kuzynka sobie czasem folguje... to figurę ma teraz bardzo ładną :)

    Ogólnie podejrzewam, że jak się chodzi do dietetyka regularnie i wydaje się na to pieniądze, to jest większa motywacja :P
    3mam za Ciebie kciuki - pomyśl sobie, jak będziesz wyglądać za te kilka miesięcy i tego się trzymaj! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. witaj w klubie zarażonych, bo decu wciąga :D
    patera piękna- o niebo ładniejsza niż wcześniej, tylko jak będziesz kładła na nie ciacha lub babeczki to pamiętaj o papilotkach lub serwetkach, przynajmniej na początku, aż lakier dobrze wywietrzeje:)
    może przesadzam, ale taka już jestem:)
    Co do dietetyka- nie wiem, nie byłam, ale trzymam kciuki, żeby Ci sie udało:)
    powodzenia zyczę i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kładę w papilotkach, żeby się nie ubrudziła :)

      Usuń
  4. Decoupage - super! Ja też od niedawna się w to "bawię", początki są trudne, ale to mega przyjemne zajęcie, prawda? :) Dietetyk to wspaniała sprawa. Ja osobiście nie chodzę, ale kilka osób, które znam chodziło i sobie chwalą :) Życzę powodzenia i osiągnięcia zamierzonych celów!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do diety- systematyczność- ja juz raz super schudłam, a w tedy odpusciłam- typowy błąd, i wszystko wróciło. Powodzenia1 A patera super! sama musze wykorzystać pomysł z tym efektem płótna:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. decoupage to wspaniała sprawa - zatem nie
    odpuszczaj, Kobieto! a dietetyka w 99,99 %
    słuchaj, bo warto! byłam z Córą, a sama też
    troszkę skorzystałam - ale najważniejsze, że
    teraz potomstwo samo pilnuje, co na talerzu :)
    pozdrawiam - puszysta lalkomaniaczka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój syn nie cierpi warzyw i owoców, więc on to mnie w tym nie będzie pilnował :)

      Usuń
  7. Kochana dobrałaś śliczną serwetkę ,więc prace wyszły prześlicznie .Jestem zauroczona tą paterą
    Co do dietetyka ,dodam dobrego warto się udać ,bo on weźmie pod uwagę również Twoje choroby,które są często wynikiem jakiś niedoborów.
    Pozdrawiam cieplutko i życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten Pan ma też specjalizację z dietetyki klinicznej, więc coś o chorobach powinien wiedzieć :) a wyniki już odebrałam i mam dobre, tylko lekarka kazała jeszcze skonsultować się z ginekologiem odnośnie mojego zespołu policystycznych jajników.

      Usuń
  8. W tym wzorze na paterę się normalnie zakochałam! Ślicznie wyszło!
    Podziwiam za decyzję o dietetyku i trzymam kciuki, choć i tak wiem, że będzie dobrze!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsze koty za płoty - patera wygląda ślicznie. Co prawda na mnie decoupage nie podziałał jak narkotyk, ale podobnie jak Ty, skoro mam materiały, to muszę je wykorzystać, więc jestem właśnie w trakcie psucia pierwszych decou-zakładek.

    Do dietetyka chętnie bym się wybrała, bo będąc na diecie lekkostrawnej z ograniczeniem tłuszczu jem w kółko jedno i to samo, a od niego bardziej urozmaicony jadłospis bym dostała, tylko czy by mi się chciało to wszystko robić, skoro kuchennym leniem jestem? Za Twoje odchudzanie trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tam mogę jeść w kółko to samo - bylebym przy tym chudła i żeby nie było dużo roboty, bo też nie lubię kucharzyć, no ale ktoś musi :)

      Usuń
    2. Prawdę mówiąc, gdy coś mi zasmakuje, to mogę jeść to codziennie przez długi czas (kiedyś przez kilka miesięcy jadłam moją ulubioną zupę, czyli pomidorową, na zmianę z ryżem lub makaronem, a wcześniej przez trzy lata dzień w dzień polane tłuszczem kluchy na obiad), ale że takie monotonne jedzenie nie jest na dłuższą metę zdrowe, to szukam od czasu do czasu sposobów na urozmaicenie menu.

      Usuń
  10. Fajnie, że łyknęłaś bakcyla decu:) i świetnie Ci to wychodzi, na takiej dużej powierzchni naciągniecie gazy nie jest wcale łatwe. Dobrze znam tą poznańską naturę:))
    Co do odchudzania to trzymam kciuki, żeby się udało. Ja też miałam problem ze schudnięciem po ciąży i przez wiele lat było mnie sporo:) Kilka lat temu schudłam, jak mi się wydawało bez powodu i byłam z tego faktu nawet zadowolona. Dziś wiem, że nie było się z czego cieszyć i teraz się cieszę z tego powodu, że tyję:) Ot przewrotność losu;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...