niedziela, 24 maja 2015

Dla Mamy i Taty :)

Zrobiłam dwie karteczki dla moich Rodziców i dla Teściów - łączone na Dzień Matki i Ojca. Oto one:





A u nas w sumie nic nowego - kiedy mogę to działam na ogródku, bo tych chwaściorów to chyba do końca świata nie zdołam wyplenić.... Maluch przechodzi na butlę i wprowadzam mu obiadki - już marchewka i kalafiorek zjedzone - teraz będzie brokuł i zaś już łączone warzywka :) Na szczęście sytuacja z kupką się ustabilizowała i robi raz dziennie :) Ale żeby nie było za różowo :D <= śmieję się bo kartki takie różowiste :D to znów ma katar - chyba będzie alergikiem, bo ledwo co się wykurował 4 dni temu i znów to samo... Albo Starszak z przedszkola przynosi, bo też posmarkuje i pokasłuje - staram się żeby się do Malucha nie zbliżał za bardzo i nie całował, ale to w powietrzu zawsze coś tam krąży jednak. No nic, będziemy się kurować dalej, aby tylko pogoda tak dopisywała jak dzisiaj :) No to pa :)

środa, 20 maja 2015

Wygrane Candy i piękne prezenty

No to muszę wreszcie nadrobić zaległości, bo czas leci a ja jeszcze się nie pochwaliłam :D
Się jakoś tak udało, że wgrałam Candy u Eweliny - link
No i chociaż to już jakiś czas temu było, to i tak się chciałam pochwalić, bo ostatnio mnie mało na blogu :) Prezenty od Eweliny - dziękuję jeszcze raz :)
Dostałam też cudną karteczkę od Joasi - link. Ta cudowna istota postanowiła obdarować mnie wykonaną przez siebie karteczką bezinteresownie tylko dlatego, że napisałam pod postem z tą karteczką, że chciałabym mieć taką u siebie! Dziękuję jeszcze raz z całego serca Asiu - karteczka stoi u mnie na widoku i cieszy oczy każdego dnia :)
Ale ja absolutnie nie zgodziłam się, żeby było całkiem bezinteresownie i w zamian za karteczkę wysłałam również dla Asi kartkę, a że to było przed świętami, więc kartka świąteczna, no i dorzuciłam drobiazgi w postaci kolczyków, bo uznałam, że karteczka którą dostałam przewyższa o niebo moje zdolności kartkowania :)

 No i dostałam też od Oli śliczną nagrodę za zgadywankę foto - link do Oli.
Koszyczek-pojemniczek z papierowej wikliny, a w środku śliczniutkie frywolitkowe cudeńka - dziękuję Olu :)

Jeszcze muszę się pochwalić wymianką morską, a narobiłam też różności, ale nie mam kiedy zrobić zdjęć. Maluch już je ładnie z butelki, ale cwaniak jak mu daję w temperaturze pokojowej to nie ruszy - musi mieć ciepłe :D Teraz mnie czeka wprowadzanie pokarmów stałych - już się spodziewam masakry po tym co z nim przeszłam z butlą :D Ale nie będę zapeszać - może będzie dobrze :)
A czasu mam teraz jeszcze mniej, bo Mężuś robi nadgodziny, więc wieczorem jak już coś bym mogła podziubać rękodzielniczo to zwykle padam z nóg... W ciągu dnia to muszę zawieźć Starszak do przedszkola, zrobić jakieś zakupy, wrócić do domu i wszystko rozpakować - łącznie z Maluchem :D No i poza tym to robię kilka(naście) rzeczy jednocześnie - opiekuję się, karmię, przewijam i bawię Malucha, piorę, sprzątam i gotuję, jak jest ładnie to wyskakuję chociaż na godzinkę-dwie do ogrodu, bo mi chwastami zarasta :) Później jadę po Starszaka i muszę też wyżywić go i zabawić - chociaż on bardzo ładnie bawi się też sam, ale potrzebuje też przytulasków i zabaw ze mną :) Ledwo mam kiedy zjeść i wypić kawę. Później muszę sobie przygotować wszystko do kąpania Malucha, a jak Mężuś wraca to i jego trzeba nakarmić - dobrze że chociaż on sam się umie sobą zająć i się wykąpać :D No i tak się robi wieczór... Coś tam jednak pomalutku działam, bo nie wyobrażam sobie siedzieć bezczynnie przed telewizorem i nic nie robić :) Nawet jak coś oglądam to zwykle biorę jakąś robótkę w ręce i dłubię. No i niech mi ktoś powie, że jak siedzę w domu to nic nie robię... albo że jestem leniem.... No w sumie z natury to jestem leniem i to śmierdzącym :D ale nie mam teraz czasu leniuchować. To kończę marudzenie i do napisania kochani :)

poniedziałek, 18 maja 2015

I jeszcze raz ogród :)

Posadziłam pelargonie w starej drewnianej skrzynce narzędziowej znalezionej w starej stodole podczas porządków na naszej działce:
 Rosną sobie jakieś rojniki czy coś - na razie w doniczce, a docelowo będą na skalniaku, który ma powstać na piwniczce - jak już ją zrobimy tak jak ma być porządnie :)
 Zawilce raz jeszcze :)
 Poobcinana brzoskwinia - bo jedna gałąź się obwieszała na ogrodzeniu - wszystkie drzewka na działce są zapuszczone i na razie rosną, bo rosną, ale owoców z nich zbytnio nie ma, bo trzebaby je uporządkować - tylko jest tyle innych pilniejszych rzeczy do zrobienia, że chyba nowo posadzone drzewka zaczną owocować zanim zrobimy porządek ze starymi :D
 A to nie wiem co - przywiozłam od Cioci - jak ktoś wie to proszę o podpowiedź :)

 Jakieś krzaczki od Mamy - zobaczymy czy się przyjmą. Posadzone w dwa szpalery po jednej ze stodół - jak widać na drugim foto mamy jeszcze sporo pieńków do usunięcia - mam nadzieję, że w tym roku mi to Mężuś zrobi, bo nie mogę gospodarować ogrodem tak jakbym chciała tylko muszę omijać pieńki :)

 I tawuły od Cioci:
 A tam w łące posadzone młode drzewka owocowe - chyba grusza, śliwa i jabłonka? Nie wiem bo to Teściu z Mężusiem się uparli że już teraz posadzą - ja chciałam na jesień... Więc się w te drzewka wogóle nie wtrącam, bo byłam zła - Teściu mi się okropnie rządzi na mojej działce.... wrrrr...
 A tu leszczyny i maliny pod płotem - też za sprawą Teścia....
 Mój bez posadzony rok temu już zakwitł :D


 Z kolei na brzozie mamy jakieś jajeczka -  w tamtym roku wykluły się jakieś gąsienice z tego - nie wiem co to i jak to zlikwidować - macie jakieś rady?
 No i moje biedne konwalie - Brachu je przysypał jak wyrzucał ziemię z pokoju Starszaka, żeby wykopać pod wylewkę i podłogę, odgarnęłam je z ziemi, ale myślałam że nie odbiją, bo wyglądały naprawdę marnie - na szczęście są :) I nawet puściły nowe listki :)



No i to ogrodniczo na razie tyle :) Mam nadzieję pokazać Wam moje zaległe wymianki, upominki i nowe prace, bo trochę tego powstało - wszystko w tzw. międzyczasie :) Teraz z jednej strony mam trochę więcej czasu, bo pomału przechodzimy na butelkę, ale z drugiej strony mam go mniej, bo bąbel rośnie i już nie śpi tyle co wcześniej... Ah z tym czasem - raz byśmy chcieli żeby leciał szybciej, a czasem chciałoby się go zatrzymać albo wręcz cofnąć...

czwartek, 14 maja 2015

Ogródkowo część druga :)

To znów Was zarzucę fotkami :) Po lewej są zdjęcia po przyjeździe, a po prawej po pierwszych naszych interwencjach i ogarnianiu całości - teraz już jest całkiem inaczej, ale to poniżej będzie :)


Teraz jest tak: 


 Wyhodowałam sobie kasztana, ale będę musiała go później przesadzić, bo tutaj nie może rosnąć - w sumie oprócz warzywnika to tu mam taki jakby rozsadnik - jak nie wiem gdzie coś posadzić, to sadzę tutaj a zaś najwyżej przeniosę jak znajdę odpowiednie miejsce :)
 Mam tutaj iryski, irysy, nawłoć, orzecha, żurawkę, bergenie i kilka beznazwowych roślin :)
 A także szczypiorek wieloletni, chrzan i rabarbar przywieziony w tym roku przez Mamę :)

Tak z kolei zmieniło się wokół domu - po lewej jak było, a po prawej po naszych działaniach:
Tu za domem już też jest inaczej, bo porozbieraliśmy płotki i Tatuś z Bracholem moim powyciągali żelbetonowe słupki od ogrodzenia za pomocą drewnianego bala - Tato zrobił dźwignię i raz dwa słupki prawie same wyłaziły :D Do teraz jestem pod wrażeniem :)

Za stodołą istny śmietnik, ale tak było wszędzie - zamiast wyrzucać śmieci do śmietnika, to dziady rzucali gdziebądź i przyduszali cegłówką albo przysypywali ziemią... Masakra - no sami pomyślcie ile musiało być tych śmieci skoro już mieszkamy tu 1,5 roku i nadal wywalamy po nich śmieci....
W garażu reprezentacyjnie to może nie jest - a w oborze jeszcze gorzej, ale mamy tyle roboty że nie wiadomo w co najpierw ręce włożyć i mamy wyznaczoną pewną stopiniowalną listę priorytetów i zadań do wykonania - jeszcze pewnie kilka lat nam zajmie zanim wszystko będzie wyglądać tak jak byśmy chcieli...
Oj i chyba będę musiała jeszcze trzeciego posta poświęcić domowi i ogrodowi, bo znów mi się nie zmieściło wszystko co bym chciała :D

A mój Maluszek okazało się, że ma zapalenie oskrzeli i od wtorku jest na antybiotyku, więc już mu trochę przechodzi - jutro znów jadę do naszej pani Doktor na kontrolę. No i tak sobie pomalutku działam w ogrodzie, bo jak ten mój dziubek jest chory to niewiele mogę - wiadomo każde dziecko marudne jest jak choruje.
Dziękuję Wam za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim ogrodowym postem - ale zanim ten ogród będzie cieszył tak jak powinien to jeszcze huk roboty przed nami - cały nasz kawałek ziemi ma 0,5 hektara :) Ale cóż... ja się cieszę każdym kwiatkiem który zakwita, bo to wszystko moje dzieła - jak się robiło cieplej to codziennie chodziłam na chwilkę zobaczyć czy coś wyszło :D No i niestety ale mamy nornice i sporo cebulowych mi zeżarły - teraz posadzę w koszyczkach, może to coś da, bo nie wiem jak z nimi walczyć...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...