Teraz jest tak:
Mam tutaj iryski, irysy, nawłoć, orzecha, żurawkę, bergenie i kilka beznazwowych roślin :)
A także szczypiorek wieloletni, chrzan i rabarbar przywieziony w tym roku przez Mamę :)
Tak z kolei zmieniło się wokół domu - po lewej jak było, a po prawej po naszych działaniach:
Tu za domem już też jest inaczej, bo porozbieraliśmy płotki i Tatuś z Bracholem moim powyciągali żelbetonowe słupki od ogrodzenia za pomocą drewnianego bala - Tato zrobił dźwignię i raz dwa słupki prawie same wyłaziły :D Do teraz jestem pod wrażeniem :)
Za stodołą istny śmietnik, ale tak było wszędzie - zamiast wyrzucać śmieci do śmietnika, to dziady rzucali gdziebądź i przyduszali cegłówką albo przysypywali ziemią... Masakra - no sami pomyślcie ile musiało być tych śmieci skoro już mieszkamy tu 1,5 roku i nadal wywalamy po nich śmieci....
W garażu reprezentacyjnie to może nie jest - a w oborze jeszcze gorzej, ale mamy tyle roboty że nie wiadomo w co najpierw ręce włożyć i mamy wyznaczoną pewną stopiniowalną listę priorytetów i zadań do wykonania - jeszcze pewnie kilka lat nam zajmie zanim wszystko będzie wyglądać tak jak byśmy chcieli...
Oj i chyba będę musiała jeszcze trzeciego posta poświęcić domowi i ogrodowi, bo znów mi się nie zmieściło wszystko co bym chciała :DA mój Maluszek okazało się, że ma zapalenie oskrzeli i od wtorku jest na antybiotyku, więc już mu trochę przechodzi - jutro znów jadę do naszej pani Doktor na kontrolę. No i tak sobie pomalutku działam w ogrodzie, bo jak ten mój dziubek jest chory to niewiele mogę - wiadomo każde dziecko marudne jest jak choruje.
Dziękuję Wam za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim ogrodowym postem - ale zanim ten ogród będzie cieszył tak jak powinien to jeszcze huk roboty przed nami - cały nasz kawałek ziemi ma 0,5 hektara :) Ale cóż... ja się cieszę każdym kwiatkiem który zakwita, bo to wszystko moje dzieła - jak się robiło cieplej to codziennie chodziłam na chwilkę zobaczyć czy coś wyszło :D No i niestety ale mamy nornice i sporo cebulowych mi zeżarły - teraz posadzę w koszyczkach, może to coś da, bo nie wiem jak z nimi walczyć...
Postępy prac widac a to najwazniejsz , że ciagla do przodu. Tylko wiadomo jak to z wlasnym domkiem robota jest zawsze nigdy nie ma końca. Ale masz swój własny kąt w pieknym miejscu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ooo..spora różnica! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńJak się zmienia ten Wasz domek i jego otoczenie :) widać, że duuuuuuzo pracy jest włożone :* Maluszkowi życzę zdrówka :* a Tobie Kochana dziękuję za życzenia urodzinowe :******************
OdpowiedzUsuńAleż ogrom pracy za Tobą! No i przed Tobą również :-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo pomyślności a Maluszkowi zdrowia
Powolutku pięknieją Twoje włości. Zdrówka dla Maluszka.
OdpowiedzUsuńWspaniale wykonana praca! Z pewnością zawsze będzie tam coś do zrobienia - ogród trzeba pielęgnować bez przerwy - ale oglądając te zdjęcia i czytając Twojego posta aż czuję Twoją radość i dumę z niego :) Życzę dużo zdrówka dla synka! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnóstwo prac już wykonane! Dużo zmian na lepsze! Wszystko powoli nabierze wyglądu, jakiego byś chciała. Najważniejsze, że to jest Twoje i zrobione własnymi rękami! Dużo zdrowia i sił! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń