Za dużo to ja na te święta nie przygotowałam - w sumie tylko szyciowe choinki i trochę kartek, dwa zimowe pejzaże- wszystko już pokazywałam we wcześniejszych postach, no i został się do pokazania jeden wianek, bo drugi jest z zeszłego roku :) I na szybko zrobiony stroik - ale o tym będzie jeszcze w tym tygodniu :)
W ostatnim wpisie pokazywałam nieozdobiony wianek, który dostałam od Kingi, a dzisiaj pokażę jak go ozdobiłam :) Taka jak poniżej widać była wersja pierwotna, bo od dawna chciałam zrobić szyszki i gałązki z krepy i w tamtym roku (czyli 2015 :) mi się to wreszcie udało, chociaż chyba krepa za cienka, bo efekt jest nie do końca taki jak bym chciała.
A tu ten drugi z poprzedniego roku ze wstążeczek na oponce styropianowej:
I do wianka wiklinowego postanowiłam dorobić sobie rogacza pozłacanego, bo szkoda mi było kasy na plastikowego :D Tym bardziej, że żaden którego widziałam nie miał takiego kształtu jak bym chciała :) Swojego zrobiłam z kawałka tekturki, który wycięłam w kształt jelenia, okleiłam go podartymi gazetami za pomocą klajstru z mąki i wody, bo mi zostało od ogranizera - ale o tym też jeszcze będę pisać w innym poście :) a później po wyschnięciu posmarowałam klejem i obsypałam brokatem, a żeby mi się nie sypał i nie ozłacał całej chałupy to jak wysechł to go posmarowałam jeszcze lakierem :) A oto główny element wianka - rogaś:
Widok z tyłu:
I w kompozycji na wianku:
No a teraz się trochę pożalę na Nowy Rok :) Bo się źle dla mnie zaczął i aż się boję co będzie dalej...
Najpierw jak jechałam po Siostrę na dworzec - w sumie to już jak ją wiozłam do domu - to mi wyleciała sarna przed maskę - tak apropos rogasia powyżej :D
Na szczęście wiele złego się nie stało, bo był teren zabudowany i jechałam tylko 50 km/h - trochę mi tylko połamała zderzak z przodu i na pamiątkę zostawiła kępkę szczeciny - jej się chyba też nic nie stało, bo zrobiła w tył zwrot i pognała do lasu. Pasażerowie cali, lampa cała - tylko zderzak obwieszony i z dziurą - szczęście w nieszczęściu.
A później w nocy... w sumie to nad ranem, bo koło 3 było, zbudziło mnie krzyczenie mojej Mamy - szybko się zerwałam, bo myślałam że coś jej się stało, albo innym - jakiś zawał czy co? A ona wrzeszczała i leciała na dwór, bo nasz pies okropnie skomlał i coś rąbnęło w stare drzwi do werandy, że aż się otworzyły. Mama mówiła, że chyba jakiś duży pies potargał mojego Kajtka i że okropnie skomlał. Na rano poszłam zobaczyć do mojego psa - Mężuś go dzień wcześniej wypuścił żeby sobie pobiegał, a on nie wrócił do wieczora i pewnie przyprowadził sobie większego kolegę, który po nocy sylwestrowej musiał się wścieknąć, bo nieźle Kajtka poharatał. Szybko pojechałyśmy z Siostrą do weterynarza - jeden szew musiała założyć, nie mogłam patrzeć jak tam się nim zajmowała - okropnie to wszystko wyglądało i myślałam, czy nie będzie go trzeba uśpić. Na szczęście okazało się, że wprawdzie jest poturbowany i ma tą jedną większą ranę, a oprócz niej jeszcze dwie poważne, ale pani weterynarz stwierdziła, że po zaaplikowaniu leków już na drugi dzień będzie lepiej. Ale wierzcie mi pies był w opłakanym stanie i aż się serce krajało jak na niego patrzyłam - ledwo chodził, nie chciał jeść... Masakra. No i tak jak powiedziała lekarka już pod wieczór na drugi dzień miał się lepiej :) Teraz już jak go wypuszczam z kotłowni - mróz jest, a pies chory to śpi sobie tam gdzie cieplej - to biorę go na smycz, żeby gdzieś nie pognał znów, bo już całkiem dobrze chodzi :)
No i jeszcze Mężusia brat w szpitalu się znalazł, ale co tam dokładnie się z nim dzieje to nie wiem, bo to tajemnica i ja miałam nie wiedzieć, bo rozpaplam... Jakby się Teściu nie wygadał, to mój Mężuś wcale by nie wiedział, że ma brata w szpitalu... No i nie chce mi się w szczegóły tej tajemnicy wchodzić - dość powiedzieć, że zmieniłam diametralnie zdanie co do rodziny mojego męża...
No! Wygadałam się :)
Mam nadzieję, że rok będzie lepszy niż jego początek :) Chyba jestem optymistką :)
OO no to faktycznie Nowy Rok się nie zaczął zbyt dobrze dla Ciebie, ale teraz już będzie tylko lepiej, jak to mówią, że jeśli na pierwszy rzut pójdą same złe rzeczy to pozostaną już tylko te dobre :)
OdpowiedzUsuńJestenm pełna podziwu, wszystko umiesz zrobić sama! Ten rogacz - rewelacja :) ale szyszki i gałązki też, w życiu bym nie powiedziała, że to z krepy!
OdpowiedzUsuńCo do tych noworocznych sytuacji - pomyśl sobie, że już wyczerpał się limit takich wydarzeń i teraz będzie tylko lepiej ;)
wyobrażam sobie co musiałaś czuć jak widziałaś Kajtka w takim stanie... ja niedawno moją suczkę też widziałam jak była w podobnym stanie (chociaż sytuacja była całkiem inna), to cały czas chciało mi się płakać... ale po wizycie u PROFESJONALNEGO weterynarza była jak nowa!
(piszę profesjonalnego, bo ostatnio tyle razy trafiałam na takich, co to w ogóle nie powinni takiego zawodu wykonywać, że szok).
Moc wrażeń, jak na pierwsze 6 dni Nowego Roku, ale tak myślę, że teraz to już tylko może być lepiej i spokojniej! Życzę Ci dużo zdrowia i szczęścia i twórz takie śliczne rzeczy i dekoracje, jak te ze złotym rogaczem :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mój NR zaczął się od powodzi, którą zawdzięczamy sąsiadom z góry oraz bardzo złych wiadomościami na temat zdrowia przyjaciół. Ale wiesz co, takie rzeczy po prostu się zdarzają, tak jak milionom innym ludziom na ziemi. I nic to nie zanczy, niczego nie determinuje. Zyczę Ci więć , aby kolejne dni były spokojne i pełne radosnych chwil:) A wianków zazdroszczę, bo nigdy nie mam czasu na ozdobienie domu przed świętami:)
OdpowiedzUsuńuszy do góry
OdpowiedzUsuńWianki piękne a rogaś pierwsza klasa Kochana :****
OdpowiedzUsuńTyle przykrości Kochana Cię spotkało :( ale teraz będzie już tylko lepiej :)))) limit złych rzeczy na rok 2016 wykorzystany! Biedny piesiu :( podrap Kajtusia za uszkiem :*
Buziaki :*
Piękny wianek zrobiłaś i ten "lejeń" taki śliczny. Początek roku rzeczywiście nieciekawy, ale gdyby tylko nam dobrze było, to z nudów byśmy pomarli. O adrenalinę trzeba dbać, bo to ona daje nam kopa do działania. Będzie dobrze :-)
OdpowiedzUsuńSuper wianuszki, ten wiklinowy z reniferem prezentuje się pięknie!
OdpowiedzUsuńU mnie początek roku też zaczął się średnio... więcej napiszę o tym u mnie za kilka dni, jak już się zbiorę "do kupy". Pozdrawiam i życzę teraz już samych fajnych zdarzeń!
czasem trzeba sobie pogadać, chociażby do monitora:)Bardzo mi przypadł do gustu Twój pomysł zagospodarowania gazet. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń