Moja blogowa przygoda trwa już ładnych kilka lat - prawie dekadę...
Zaczynałam na bloxie i traktowałam bloga jako internetowy pamiętnik, wrzucałam ulubione zdjęcia. Później pomału zaczęły się rękodzielnicze sprawy, lalki i już zaś rękodzieło na full. Zaczynałam od kolczyków - nie pamiętam jak na to wpadłam, gdzie zobaczyłam inspirację, ale moja przygoda zaczęła się ze sklepem Qnszt.pl Nakupiłam narzędzi, koralików - niektóre mam do dzisiaj :D
Potem zaczęło mnie ciągnąć do innych rzeczy - próbowałam swoich sił z masą solną, ozdobami choinkowymi, jajkami karczochowymi.
A zaś był mały epizod z lalkami, które teraz leżą pochowane po kartonach i czekają, bo może mi się kiedyś odwidzi i znów do nich wrócę...Kto wie - jak ja sama nie wiem...
Kolejnym etapem było zwariowanie rękodzielnicze - haft, szydełko, deku, beading, sutasz, szycie, scrapbooking, wianki... Chciałam wszystkiego spróbować - jestem pewna że sprawdzę jeszcze swoje predyspozycje do frywolitki i pergamino. Mam już swoje ulubione dziedziny, opanowałam się z kupowaniem impulsywnym różnych "potrzebnych" przedmiotów, nawet część rzeczy, które uznałam że się nie przydadzą wydałam kuzynce, która pracuje w świetlicy szkolnej... I pomału ogarniam swoją pracownię, swoje życie...
Jeszcze trochę i będę musiała iść do pracy, bo Maluch już niedługo pójdzie do przedszkola - jak nie w tym roku, to za rok już na 100%. Podejrzewam, że na początku będzie ciężko - w końcu w swoim życiu pracowałam raptem 1 miesiąc w sklepie 24h. Pewnie nie będę miała ani czasu, ani ochoty na żadne robótki... A o blogu już nie wspomnę, bo nawet teraz nie pokazuję aktualnych prac- w międzyczasie udziergałam 2 czapki, 2 komino-szale armknittingiem, zrobiłam dekoracje na Dzień Kobiet, spróbowałam różnych dziubadełek z rainbow loom, uszydełkowałam 2 łapki do kuchni i podkładkę pod garnek, a także 3 łapki-baranki, skończyłam haftować jeden ufok krzyżykowy, który leżał i czekał ze 2 lata... A kartek okolicznościowych narobiłam tyle, że mi chyba do końca życia wystarczy - i to serio - mam taki ogromny karton na szafie pełen karteczek...
Dziubię też w ogrodzie - cieszą mnie fiołki, szafirki, tulipany i żonkile, hiacynty i krokusy... Wszystko zaczyna być piękne...
Tak sobie pomarudziłam, powspominałam, porefleksjowałam :D Naszło mnie i musiałam się uzewnętrznić.
Widzę, że rękodzielniczo próbowałaś już niemal wszystkiego - podoba mi się taka wszechstronność. A ten łapacz snów jest przepiękny. Od jakiegoś czasu przymierzam się, żeby sobie jakiś zrobić, ale zabrać się za niego nie mogę. Mam chyba nawet taki sam materiał, z jakiego swój zrobiłaś, ale raczej zrobię sznurkową przeplatankę z koralikami, jak już mnie natchnienie najdzie. Powrót do pracy - rozumiem, że to po zakończeniu kadencji sołtysa?
OdpowiedzUsuńAnetko sołtysowanie można łączyć z pracą - u nas w gminie jest wielu takich sołtysów i radnych, którzy równolegle do swoich funkcji pracują też zawodowo :) Chociaż nie wiem czy bym dała radę równie intensywnie przygotowywać imprezy zmęczona pracą... :) się zobaczy :)
UsuńMasz takie samo ADHD jak ja :) super sprawa:) a co do łapacza - piękny! pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńNo tak, nic na siłę, skoro blok i jego prowadzenie nie sprawia Ci już przyjemności, to należy sobie zrobić przerwę . Może kiedyś powrócisz, kto to wiem . Masz podobne ADHD robótkowe jak ja, Fajnie że próbujesz ciągle czegoś nowego. tez lubię wiedzieć co z czym się je. powodzenia w Twoich poczynaniach. Myślałam że Sołtysowanie to Twoja praca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
moje sołtysowanie to taka sama praca jak bycie mamą i panią domu :) to raczej funkcja społeczna, ale jakby dali 1000 zł na miesiąc to bym się nawet nie zastanawiała i chyba bym nie szła do "zwykłej" pracy :) a tak to pewnie wyląduję w Biedronce :D
Usuńoczywiście blog miało być :-)
OdpowiedzUsuńPod względem próbowania różnych technik rękodzielniczych jesteśmy podobne ;) też lubię wszystkiego spróbować. To całkiem fajna sprawa, szczególnie, że można zobaczyć, które techniki są dla nas, a w których się nie do końca odnajdujemy.
OdpowiedzUsuńŁapacz przepiękny, muszę spróbować zrobić taki właśnie z jakąś koronkową tkaniną... póki co zrobiłam ze sznurka i koralików. W planach mam taki z wyszydełkowanej serwetki :)
Powodzenia w relizacji planów!
Podziwiam Cię, bo dajesz radę ze wszystkim! Ja mam 100 pomysłów na godzinę a potem i tak siadam z lalkami albo blogiem. Zajmuje mi to prawie cały wolny czas. Masz tyle energii, że obdzieliłabyś nią całą wieś i dwie biedronki! Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne są Twoje prace. Widać, że masz talent jak w sam raz do tej pasji :-) Życzę Ci, z całego serca, spełnienia się zawodowo czyli na tym zrobieniu dużych pieniędzy, żebyśmy mogli popatrzeć i przeczytać na blogu :-) Pozdrawiam serdecznie i życzę sukcesu ;-)
OdpowiedzUsuń