Pisałam Wam jakiś czas temu, że poczyniłam dinusia i sowią torebkę dla dzieciaczków mojego Mężusia Siostry - no i oczywiście jak szyłam dinusia, to mój Starszak też sobie zażyczył takowego - jednak zastrzegł, że jego dinozaur ma mieć ogon na dół i ma być uszyty z materiału w niebieskie kwiatki. No to zrobiłam. A jak przyszło do wręczania to się dziecko obraziło, bo on go nie chce... Normalnie myślałam, że go uduszę. No i koniec końców, po długich pertraktacjach synu wziął tego dinusia co był przeznaczony dla Chrześniaka, a Chrześniak dostał tego niebieskiego - o tego właśnie:
Jestem od wczoraj w domku - nareszcie koniec wakacji! :D Ale wracając do domu odwiedziliśmy Chrzestną mojego Mężusia, która ma cudny ogród i zawsze chętnie zaopatrza mnie w sadzonki :) Większość roślin w moim ogrodzie mam właśnie od niej, a kolejnymi ogrodnikami od których dostałam też roślinki są moja Mama, Dziadek i Babcia. No i korzystając, że jechaliśmy na dwa auta nabrałam tyle roślin, że dzisiaj wczoraj i jeszcze dzisiaj sadząc resztę miałam po dziurki w nosie tych chabazi :D Jestem tak wykończona, że mi się literki zlewają na monitorze, a ręce mnie tak bolą, że ledwo piszę... No ale zapewne efekt będzie śliczny w przyszłym roku :) Najgorzej, bo musiałam najpierw odchwaścić każde miejsce na nowe rośliny, a dopiero później sadzić, więc się narobiłam jak dziki wół. A oczywiście w międzyczasie gotowałam, prałam, sprzątałam i opiekowałam się dzieciakami, no i mamy remont - przyjechał Mężusia Brat i robią korytarz - wreszcie :) Z jednej strony się cieszę, że nareszcie będzie to skończone - zostanie tylko weranda do wykończenia. Ale z drugiej strony znowu ten bajzel - a ja dopiero co wróciłam z wakacji, więc mam tyle roboty, że głowa mała.
No dobra - koniec narzekań, bo muszę iść spać :) Jak się z tym wszystkim ogarnę, to muszę zrealizować dwie wymianki prywatne z dwoma niezwykle utalentowanymi kobietkami i jeszcze mam do zrobienia 50 zaproszeń na ślub Kuzynki. A ile mam zaległych postów do pochwalenia się... Także nie będzie nudno :)
Aha - dziewczyny się pytały co to jest nynusia :) To taka szmatka do nynania, czyli do spania i mój Maluch się do niej przytula jak idzie nyny-aa :D Takie zwroty z gwary poznańskiej :) No to do napisania :)
Uroczy dinuś :D haha, dzieci to się zawsze dogadają!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, ile musiałaś się narobić z sadzeniem roślinek... ale tak jak piszesz - w przyszłym roku ogród będzie wyglądał pięknie ;) więc na pewno warto było :)
Przyszłoroczny ogród wynagrodzi Ci wszystkie niedogodności i zmęczenie:-) Będziesz dumna i szczęśliwa! Nie wiem skąd bierzesz tyle energii, bo wg mnie by jej starczyło co najmniej dla trzech osób! Jak znajdziesz chwilę to pokaż te zaległe posty i pochwal się! A co!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne!
Z dzieckami to juz tak bywa, mają swoje humory i basta. Dinuś fajny , też sie nadaje do "nynania" 50 zaproszeń nie zazdroszczę, kiedy Ty to ogarniesz przy dwójce maluchów??? I jeszcze bloga oj podziwiam za ta Twoja werwe do działania !!
OdpowiedzUsuńPozdrówka i powodzenia
Dinuś jest przuroczy :) Udała Ci się ta poduszeczka! Dzieciaki to potrafią czasem dosolić aż się pod człowiekiem nogi uginają :D
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że wszyscy zadowoleni! Dinusie zawsze super! Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńDinuś bardzo fajny - lubię niebieskie kwiatki na białym tle. Dzięki za wyjaśnienie nynusi. Nynusiem w moim domu był nazywany mój brat i jeszcze teraz na niego czasem Nynek mówimy, choć właśnie trzydziestka mu stuknęła - siła przyzwyczajenia.
OdpowiedzUsuńŚliczny i na prawdę słodki ten dinuś! ;-**
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM PO WYRÓŻNIENIE
OdpowiedzUsuńhttp://kartki-renii.blogspot.com/2015/08/lisebster-blog-award.html
Tak to jest z dziećmi ,że zawsze podoba im się bardziej zabawka drugiego dziecka :) A dinuś fajny i w sam raz do nynania (u nas też używa się tego zwrotu )
OdpowiedzUsuń