Jako że wiosna przyszła to taki post nieco ogrodniczy. A że leżę chora to wreszcie mam czas. 3,5 tygodnia już chodziłam do pracy, z czego 2 tygodnie męczyłam się z jakąś formą jelitówki - wrażliwych odsyłam poniżej pierwszych trzech zdjęć, bo będzie opis moich dolegliwości-
było mi niedobrze, bolał mnie brzuch, odbijało mi się siarkowodorem (zgniłymi jajami), miałam śmierdzące bąki i trochę rozwolnienia.
A teraz leżę z grypą. Tak się bałam powrotu do pracy, a zleciał nie wiem kiedy prawie miesiąc... i nie było tak źle, tylko ten czas tak szybko mi ucieka...
Wracając do grządek- są z palet, Mężuś mi je sklecił. A że się sprawdziły to w ubiegłym roku powstały kolejne 2:
Na jesień zostały nagnojone więc mam nadzieję na dobre zbiory :) To do napisania
Przede wszystkim zdrówka życzę. Wiem chodzenie do pracy nie jest przyjemne, ale takie chorowanie chyba tez nie.
OdpowiedzUsuńCo do grządek to zdolnego masz chłopa, a jak się sprawdziły w zeszłym roku to i w tym będą super zbiory !!
Pozdrawiam
Wracaj szybko do zdrowia, Mirciu.
OdpowiedzUsuńZdrowia!
OdpowiedzUsuń